Polskie placówki medyczne nie zapewniają pacjentom prawa do poszanowania ich godności i intymności – tak wynika z najnowszego raportu NIK. Powodem kontroli był dwukrotny wzrost liczby naruszeń tego prawa stwierdzony przez Rzecznika Praw Pacjenta na przestrzeni tylko trzech lat: 2013-2016. Co zatem na nas czeka w publicznym szpitalu?
Wskrzeszona komunałka
W słusznie minionych latach „serdecznej” przyjaźni z ZSRR próbowano kontrolować społeczeństwo, odzierając życie prywatne z intymności. Temu służyło zakwaterowanie wielu rodzin w jednym mieszkaniu, które w takich warunkach wiedziały o sobie dosłownie wszystko. Choć komunizm upadł, konstytucja gwarantuje nam godność i prywatność, a kontrolerzy UODO (Urzędu Ochrony Danych Osobowych) tylko czekają na wyciek danych – szpitale nadal funkcjonują w innej rzeczywistości. Na wieloosobowych salach chorych bez skrępowania (i parawanu lekarskiego!) wykonuje się badania, prowadzi wywiady lekarskie i obnaża dowolną część ciała pacjenta, nie przejmując się obecnością osób odwiedzających innych chorych. A może być jeszcze gorzej!
„Szpitalne dostawki”
Rzeczywistość polskiej służby zdrowia obfituje w wiele paradoksów. Nie dziwi więc fakt, że ta sama sytuacja może być zgodna i niezgodna z prawem jednocześnie. Znane wszystkim dobrze „szpitalne dostawki”, czyli łóżka dostawiane na korytarzu z braku miejsc na oddziale, są niezgodne z prawem pacjenta do poszanowania jego sfery osobistej. Niemniej, nawet Rzecznik Praw Pacjenta przyznaje, że muszą być stosowane. Szpital nie może odmówić przyjęcia chorego, którego zdrowie i życie jest zagrożone, nawet jeśli nie ma już miejsc. Rozwiązaniem tej sytuacji mógłby być parawan medyczny lub kotara, które w minimalny stopniu zapewniłyby warunki poszanowania prywatności pacjenta. Jednak na próżno szukała ich NIK w polskich szpitalach.
Naga prawda o pacjencie
W raporcie NIK, wśród licznych nieprawidłowości, znalazły się także otwarte na oścież gabinety zabiegowe, łazienki i toalety bez zasłoniętych okien czy konieczność podawania danych i szczegółów z historii choroby w obecności długiej kolejki oczekujących w rejestracji. Szczerość jest cnotą, a deklarowane „nie mam nic do ukrycia” zapewnia spokojny sen, mimo to chcielibyśmy pewne widoki i informacje zachować wyłącznie dla oczu i uszu lekarza. I wystarczy naprawdę niewiele – skromny parawan lekarski. To niewielka inwestycja w komfort pacjenta. Tym bardziej bulwersuje raport NIK, w którym czytamy, że na 28 łóżek oddziału Chirurgii Ogólnej z Pododdziałem Proktologii szpital oferował chorym dwa parawany! Więcej o parawanach znajdziesz tutaj: http://sklep.wstech.eu/category/parawany-lekarskie.
Przestarzała infrastruktura szpitali to szara codzienność pacjentów. W długim ogonku chorych oczekujących na przyjęcie do szpitala rozmywają się prawa, nikną potrzeby. Skazani na łaskę i niełaskę odhumanizowanego systemu, bierzemy, co może dać. Raport NIK powstał. I kropka.